poniedziałek, 28 września 2015

PORTUGALIA 2015 CZ.I

Wyczekiwane wakacje
Jak szybko nadeszły tak szybko się skończyły. Najważniejsze co zostaje to wspomnienia.
Zdjęć wyjątkowo mało tym razem ale za to filmy super. Przed wyjazdem zakupiliśmy kamerę Extreme Sport Full HD , która sprawdziła się rewelacyjnie. Jej poświęcę innego posta już niedługo. A tym czasem zapraszam Was do innego świata. Cudownego świata , gdzie żar leje się z nieba, ludzie są życzliwi, a Porto smakuje najlepiej...


To na Portugalię padł wybór w tym roku.
I nie rozczarowała mnie...:)

Ale od początku

Wakacje tego roku planowaliśmy wyjątkowo krótko bo zaledwie kilka tygodni przed wylotem. Zdołowana Dublińską pogoda bardzo chciałam uciec chociaż na chwilkę w cieplejsze klimaty. I udało się . Szybka ale staranna rezerwacja hoteli , biletów lotniczych i atrakcji. Mieliśmy przejechać cały kraj wzdłuż i wszerz. Aż po Dubrownik , którym jestem zafascynowana. Otóż tak... Dubrownik. Bo wszystko zarezerwowane było do Chorwacji. To był nasz cel podróży. Jednak pewnego dnia pijąc poranne kawę zaatakowały mnie wiadomości w sprawie Bałkanów i potencjalnych ataków terrorystycznych. Hahahahha biorąc pod uwagę fakt ,że w dzisiejszych czasach już nigdzie nie jesteśmy bezpieczni po chwili zastanowienia zdecydowałam się przebukować nasze bilety tak czy inaczej. Żeby nie było .Internetowa propaganda dopadła również mnie. Zyskał na tym tylko Ryanair :).

Dni leciały szybko aż wreszcie w niedzielne popołudnie siedzieliśmy w samolocie do Portugalii. Po niespełna trzech godzinach wylądowaliśmy na lotnisku w Faro. Trzydzieści kilka stopnia i miła odmiana .Od razu chce się żyć. Od kilku tygodni panowała tam susza. Płonące lasy gasiły helikoptery nawet w dniu naszego przylotu. Wsiadamy w taksówkę, która wiezie nas do pierwszego hotelu na prawdziwej portugalskiej wsi. Z dala od zgiełku , tłumu turystów i wielkich blokowisk. 10 minut od Faro i lotniska znajduje się  Nasza posiadłość:)


1.FARO

" Monte do Afonso" w małej wsi Santa Barbara the Nexe. FARO

Pięknie położony w gaju drzew pomarańczowych z mała farmą, zwierzątkami, basenami i osiołkiem :)
Cudowna atmosfera, przepiękne zapachy,  2 prywatne baseny ,z czego jeden ze zjeżdżalnią  i spokój....
Od razu wskoczyliśmy do basenu.



 


Plan był dosyć napięty. Zwykle jeżdzę na wakacje wypocząć i poleniuchować. Tutaj postawiliśmy sobie poprzeczkę bardzo wysoko szczególnie dla Naszej Majki , która dzielnie stawiała czoła pagórkom, miastom, barom wszystkiemu co po drodze było dane jej przeżyć :)

W Monte do Afonso spędziliśmy 4 noce. W małym białym domku ,przy grillu , owocach nieznanych i zwierzynie wszelakiej :) Osiołek cieszył się dużą popularnością.



I tylko tutaj miałam okazje o 8 rano pić pyszną kawę na tarasie wśród paradujących pawi pięknych i kolorowych jak z kalejdoskopu.

Miejsce przepiękne i chociaż obiecaliśmy sobie chillout w pierwsze dni to nici z tego. Faro to miasto bardziej pracujące niż turystyczne. I chociaż dysponuje całkiem fajną szeroką plaża , na którą dojeżdża się mostem przez wodę zaraz u bram lotniska, za mało w nim atrakcji aby przyciągnęło na dłużej. Jest to z kolei świetny punkt wypadowy aby zjechać całe wybrzeże Algarve. A zjechać je trzeba koniecznie. Zróżnicowane tereny od równin po klify , roślinność i skały zanurzone w Atlantyku. Bajkowe widoki. Jednak okolice Faro , Olhao to według mnie najskromniejsze z pozostałych.

W małym miasteczku Olhao warto wybrać się na jedną z plaż - taksówką wodną . Nie byliśmy i bardzo żałuję ale pewnie są cudowne. W Olhao na jednej z głównych ulic znajduje się jedna z wielu agencji z atrakcjami. To właśnie tam warto skorzystać z Sharp Fishing ceny najlepsze w całej Portugalii a prywatna łódka to koszt zaledwie 250 euro. Potem już nie spotkaliśmy się z taką ceną ktoś zażyczył sobie nawet 900 euro za prywatny połów rekinków. Na miejscu też nabyliśmy bilety do Zoomarine w Albufeira.

To tam również po raz pierwszy zderzyliśmy się z wartością czasu lokalnego. Czekając po 45 minut na przystawki w jednej z  restauracji przy plaży.

Do Portugalii dolecieć można korzystając z trzech lotnisk: Faro, Lizbona, Porto.Należy dobrze przemyśleć i odpowiednio zaplanować cały pobyt. Odcinki między lotniskami są dość znaczne .Dla leniuchów więc najlepiej zostać u celu w pobliżu jednego z lotnisk.
Ale nie warto ! Portugalia jest tak piękna i zróżnicowana ,że trzeba ją objechać całą .
Kolejność ma znaczenie. My zrobiliśmy to idealnie :)
Przylot do Faro - Lizbona - Porto - Obidos - Ferragudo/Portimao/ Algarve

Jak wcześniej wspomniałam Faro to duże miasto stolica Algarve ale najuboższe do zwiedzania. Chociaż posiada kilka fajnych centrum handlowych :) jest nudne.My więc korzystając z 4 dni na wsi odwiedziliśmy Zoomarine i Splash and slide, w pobliskiej Albuferze ok 40 km od Faro.

Zoomarine to duże centrum rozrywki połączone z parkiem wodnym i pokazami fok, delfinów, papug , ale chyba najciekawszy okazało się show z piratami. Zwinni akrobaci odegrali kawał dobrej roboty.

Jest to oceanarium jedno z nielicznych w Europie gdzie można popływać z delfinami. Cudowne . Maja okazała się zbyt mała . I chociaż za przyjemność trzeba zapłacić 160 euro za osobę wrażenia gwarantowane. My skorzystaliśmy w drugim parku z pływania z Sealions - lwami morskimi
Balu ważył 250 kg , całował najpiękniej na świecie :) i słuchał nas wykonując sztuczki jedna za drugą bez marudzenia.



Wracając do samochodu...
Portugalia to kraj, w którym zawsze każdy ma problem z wynajęciem auta. Wiele czytałam przed wyjazdem i powiem wam tak.
Da się bez depozytów, bez stresów i kłopotów najlepiej przez swój hotel. My tak zrobiliśmy. Większość wypożyczalni blokuje depozyt na kartach kredytowych ( 700- 1700 euro) licząc na wystraszonych klientów i zyski z nieoddanych całości. Z pełnym ubezpieczeniem  i dodatkiem na drugiego kierowce BEZ limitu kilometrów na co trzeba zwracać szczególną uwagę ! Na 10 dni takie autko to koszt 450 euro bez żadnych kosztów dodatkowych. Reszta to już tylko benzynka i autostrady. Te są drogie i ... puste :)



   


Autostrada z Lizbony do Porto to koszt 25 euro .Większość dróg jest tam płatnych systemem Toll lub Fast track . Drogi są dobre , zadbane ale baaaaardzo żle oznakowane. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i nie wyjeżdżać bez GPS-a.

Cała naszą trasę podzieliliśmy w sumie na 5 miejsc. Miejsc pięknych , klimatycznych , dopasowanych tematyką do danego zakątka .Ale też dlatego aby trasa nie była męcząca. W sumie mamy za sobą 1700 km równiuteńko :) W dniach wyjazdu śniadanko i zaraz po w drogę. Z utęsknieniem na nowe atrakcje w nowym miejscu rozpoczynaliśmy nowy dzień już o 12 w południe w całkiem nowym otoczeniu :) 



 




                                                                     


    
                                   



                                                    







                                    




                               

      

                                     






A czym dalej tym piękniej...



LIZBONA - PRZYSTANEK II








Jednym zdaniem to zatłoczone miasto niczym Warszawa ale piękne jak krakowski Kazimierz .
Można ją podzielić na dwie części. Ta pierwsza to nowoczesna część miasta gdzie znajduje się największe oceanarium w Europie, wysokie budynki i szpilki w garniturach. Ta druga,zaś to Stare miasto Alfama. Nie trudno się domyślić ,że zdobyła moje serce.
Na Booking.com rezerwowałam wszystkie nasze postoje. W Lizbonie nie mogło zabraknąć czegoś wyjątkowego nadającego charakter temu miejscu.





Lost Lizbon to Guest House .Znajduje się na 3 piętrze starej kamienicy na trasie przejazdu drewianych tramwajów:) w samym centrum miasta.Opisywany przez turystów jako miejsce z duszą. Pokoje zaprojektowane przez miejscowego artystę ,design i rustykalne wnętrza nadają ten klimat. Przepiękne łazienki i komfort chociaż miasto nigdy nie cichnie. " Nie można zjeść pączka i mieć pączka" to opinia jednego z gości Lost Lizbon. Święta prawda mieszkając w samym sercu Lizbony trzeba się liczyć z wiecznym hałasem ale też docenić fakt bliskiego położenia od najpiękniejszych miejsc tego miasta.



Przy zwiedzaniu macie do wyboru 3 sposoby.
Pierwszy to polegać na swoich nóżkach i dać się zgubić, pochłonąć wąskim uliczkom.
Drugi to popularny Tramwaj linii 28.
 Chociaż drewniany,historyczny i piękny to bardzo niebezpieczny. Stał się bardzo popularny wśród turystów .Można zgubić głowę dla cudownych widoków i drewnianych okienek albo... portfel. To miejsce kieszonkowców, którzy wykorzystują wielkie wow... i czas nieuwagi
biednych turystów. Tramwaje jednak to wizytówka tego miejsca. Na całej trasie można wysiąść kiedy chcemy i zwiedzać. Bilet kupimy u kierowcy na cały dzień.

Najważniejsze punkty na mapie to:
  • R. GRAÇA | Z tego miejsca już blisko na punkt widokowy Miradouro Nossa Senhora do Monte, z którego rozciąga się jeden z najpiękniejszych widoków na Lizbonę. 
  • GRAÇA | Kolejny punkt widokowy Miradouro da Graça oraz kościół i klasztor Graça + świetne miejsce na poranną kawę i słodki, portugalski deser, który doda siły na dalsze zwiedzanie.
  • CÇ S. VICENTE | Wysiadając na tym przystanku najpierw zobaczymy Mosteiro São Vicente de Fora, czyli Klasztor św. Wincentego, a przechodząc kawałek dalej Panteao Nacional, czyli Panteon Narodowy. Jeśli odbywamy podróż w sobotę lub wtorek, to koniecznie wybierzmy się również na Targ Złodzieji.
  • LG. PORTAS SOL | Jest to centrum Alfamy – najstarszej dzielnicy Lizbony, a jednocześnie świetny punkt wypadowy by zobaczyć Miradouro das Portas do Sol z najpięknieszym widokiem na Alfame oraz Museu de Artes Decorativas – Muzeum Sztuk Dekoracyjnych.
  • MIRADOURO STA. LUZIA | Jeszcze jeden punkt widokowy Miradouro de Santa Luzia, a jednocześnie z tego miejsca już tylko rzut kamieniem, by zwiedzić Castelo de São Jorge, czyli zamek św. Jerzego.
  • SÉ | Wysiadając tutaj znajdziemy się obok Sé Catedral, najstarszego kościoła w Lizbonie, obok którego znajduje się Igreja de Santo António, czyli kościół św. Antoniego – miejsce, gdzie urodził się św. Antonii z Padwy.
  • R. CONCEIÇÃO | To już centrum dzielnicy Baxia – warto się przejść głównym deptakim Lizbony Rua Augusta oraz odwiedzić MUDE Museu Design e Moda – Muzeum Designu i Mody.
  • CHIADO | Inne dzielnica i jej najważniejsze ulica Rua Garrett z wieloma sklepami, restauracjami i barami
  • PÇ LUÍS CAMÕES | Tak jak Kraków ma pomnik Adama Mickiewicza, tak Lizbona ma Largo do Camões – popularne miejsce spotkań mieszkańców Lizbony i turystów z całego świata, tuż obok którego znajduje się słynne Bairro Alto, czyli centrum życia nocnego Lizbony.
  • CALHARIZ (BICA) | Z tego miejsca przejdźmy się zobaczyć najbardziej malowniczą ulicę Lizbony – Bica oraz windę Elevador da Bica.
  • STA. CATARINA| Jeszcze raz punkt widokowy, idealny na popołudniowy chillout i odpoczynek. Mowa oczywiście o Miradouro de Santa Catarina
  • R. S. BENTO/CÇ ESTRELA | Tutaj zobaczyć można Palácio de São Bento oraz Casa-Museu Amália Rodriguesm, czyli muzeum słynnej śpiewaczki fado, urządzone w jej domu
  • ESTRELA (BASÍLICA) | Punkt obowiązkowy do zobaczenia w tym miejscu do Bazylika Gwiazdy – Basilica da Estrela – oraz ogród w jej pobliżu Jardim da Estrela
  • CAMPO OURIQUE (PRAZERES) | Końcowy przystanek z Cemitério dos Prazeres, czyli malowniczym Cmentarzem Przyjemności
     



 



 


I wreszcie trzeci sposób na zwiedzanie Lizbony - Tuk Tuk


Trójkołowiec z dostępem do internetu. Bardzo popularny. I chociaż godzinny przejazd to koszt 60 euro to warto. Zabierze was w najciekawsze dzielnice takie jak: Baixa, Chiado, Mouraria, Santa Catarina, Bairro Alto, Alfama. Kierowcy mówiący w kilku językach pokażą wam najważniejsze punkty stolicy.

W Lizbonie spędziliśmy dwie noce .Pierwszego dnia to właśnie zwiedzanie z Tuk Tukiem, chillout, pyszne jedzenie na popularnej Rua Augusta


    ALFAMA - LISBOA

 
 



                                 

    i słynne Azulejos - ścienne kafelki elementy dekoracyjne wielu domów, ścian i całych miast:)
                                   
 a drugi....to świat inny. Mistyczny i mroczny :)

SINTRA



Nie ma Lizbony bez Sintry. To moje motto. I chociaż to dwa osobne miasta oddalone o około 30 km to Sintra okazała się wisienką na torcie.
Mistyczne miasteczko położone wysoko nad Lizboną, patrzy tylko na nią z góry. Spacerując po uliczkach ma się wrażenie,że czas stanął w miejscu kilkaset lat temu.
Zapiera dech w piersiach. I chociaż zdjęcia tego nie oddadzą to niezwykle magiczne miejsce. Temperatura o kilka stopni niższa niż w Lizbonie. Chmury, mgły i to coś...Budynki, które sprawiają wrażenie jakby zamieszkiwały je jedynie duchy :)


No i zamki.
Nigdy nie lubiłam zwiedzać zamków, kościołów i muzeów. Aż do teraz.
1. Zamek Maurów Castelo dos Mouros
2. Pałac Pena - Park and National Palace of Pena - zjawiskowy, najpiękniejszy na świecie:)
3.Pałac Narodowy Sintra - Sintra National Palace

FOT. GAZETA


Trasy średnio ciężkie można sobie ułatwić podjeżdżając troszkę wyżej. Do każdego da się wejść i trzeba to zrobić. Pałac Pena to coś niesamowitego . Położony najwyżej na najwyższym szczycie Sintry. Nie ma drogi bezpośredniej dojazdowej jednak zostawiając samochód na samej górze czas marszu to ok 15 minut. Dróżki leśne dobrze oznakowane pokazują nam jak dostać się z jednego do drugiego na pieszo.

Sintra wpisana jest na listę światowego UNESCO.
 Znajdziecie Muzeum muzyki Fado , muzeum zabawek zostało jednak przeniesione.

Ciastkarnia Piriquita to miejsce na liście zwiedzania. Można tam skosztować najlepszych ciastek pochodzących z Sintry. Dwa najpopularniejsze to Traverseiros i Queijadas. Pychotka . Póżniej już tylko cieplutka kolacja na ryneczku z widokiem na Pałac, gdzie pod kocykiem można sączyć Sangrię
i rozkoszować się pięknymi widokami.













Tutaj także znależć można ciekawe miejsca do spania dostępne na booking.com np. takie jak ten :)



     Villa Mira Longa

 


   Do zobaczenia :) C.d.n.


   A wam jak podoba się Portugalia?