czwartek, 29 września 2016

MY ENDLESS SUMMER

...ENDLESS SUMMER IN BOHO STYLE

 

Plaże i słońce, ciepły wiatr i chillout. Nie będą trwać wiecznie. Nie teraz ale kiedyś mogą.
Nasze plany,życiowe decyzje zależą tylko od nas. To gdzie jesteśmy i jak odnajdujemy się w rzeczywistości jest sprawą indywidualną. Znam kilka osób, które jeszcze zanim wyjadą w ciepłe krainy już narzekają ,ze nie lubią powrotów. Ale to zwykle standardowi narzekacze.
Powroty też są fajne.
Żeby były jeszcze fajniejsze zawsze przywożę poza drobnostkami dla najbliższych swoje skarby.I tym razem także ręcznie robione rzeczy skradły moje serce.Drewniana czapla mojego wzrostu zasłużyła nawet na specjalnie wykupione miejsce w luku bagażowym. Na Formenterze królują tylko te wyroby, sukienki zrobione na szydełku , biżuteria z kamieni, muszli itd. Szczególnie Hippy Market robi wrażenie.
Ja należę do tych ludzi, którzy mega szybko potrafią się przestawić, dostosować.Zawsze jednak robię wszystko aby zatrzymać czas na jak najdłużej.Dlatego mój portugalski kapelusz do dziś wisi nad łóżkiem, tak samo jak mapa świata, na której zaznaczam miejsca, w których już byłam ale też te do, których pojadę.


Przez te wszystkie książki podróżnicze, National Geographic i Cejrowskiego również złapałam bakcyla. Na mojej mapie jest już kilka podróżniczych planów. Tych całkiem blisko i tych bardzo daleko.Zwariowanych, pięknych, tropikalnych i niebezpiecznych. Kilka marzeń , miejsc i całkiem nowych wyzwań jak np. Surfing ale o tym kiedy indziej. W naszym przypadku kiedy praca zabiera większość wolnego czasu nieraz możemy uciec tylko na kilka dni. Czasem takie wypadowe pomysły są dużo lepsze od długich wakacji. A i zobaczyć można więcej. My nie należymy do całodobowych plażowiczów ani muzealnych zwiedzaczy. Ale najważniejsze to w pełni poczuć klimat danego miejsca .Dlatego prawie zawsze unikamy dużych hoteli i wielkich popularnych miast.
Ale to tyle nie zdradzę wam pomysłów więcej. Powiem tylko,ze do końca roku będzie troszkę nudnawo ale za to od stycznia będzie się działo.

Jak wcześniej wspomniałam moje skarby z Formentery przyjechały ze mną i tym razem.
Łapacz snów, który działa :)
Działa na mnie. Wisi ogromny w oknie i pilnuje aby nic złego się nie śniło. Na tego obok nie działa, chyba, ale on jest zawsze taki odporny . Chociaż zdarza się i jemu uwierzyć w sekret i karmę co jakiś czas.Wiecie niby nie wierzy, ale uważa...


Ponieważ moja wyspa to mekka luzu, stylu boho i bosych stóp  nie mogło zabraknąć tej zakręconej biżuterii. Której moc jest jeszcze wieksza kiedy zamykasz oczy i wracasz wspomnieniami do tego zachodu słońca na klifach i uczucia wolności.
Dlaczego więc w wielkomiejskim stylu nie przemycić troszkę boho dodatków?
Jasne ,ze zamiast bikini, t shirt i krótkich spodenek, poszarpane długie jeansy. Ale znowu czuję ,że żyję.
Dlatego wakacje nie kończą się przy powrocie. One trwają wiecznie, w nas samych. Miejsca, które pokochamy może kiedyś staną się naszym domem.Dojrzewamy, zmieniamy się, rozwijamy, zmieniamy poglądy, poznajemy nowe smaki i uczymy się wielu nowych rzeczy.

Czasami te podróże to pokonywanie swoich lęków, czasami spełnianie marzeń, czasami to tylko bilet do rodzinnego domu, którego nigdy nie zastąpią wypady nawet w najpiękniejsze miejsca na ziemi.
Jednak zawsze podróż uczy nas poznawać siebie , nieraz sprawdzić swoją wytrzymałość.
Podróż to wolność. I dlatego tak ważne dla mnie jest podróżowanie po krajach, w których mogę czuć się wolna.






Podczas dzisiejszych zakupów natknęłam się na ciekawą rzecz. Dezodorant. Ale niezwykły. Urzekł mnie niesamowicie.
COCO BAHAMA nie muszę wspominać jak obłędnie pachnie firmy Cien. Czy zapach utrzymuje się długo nie wiem tego jeszcze. Ale urzekł mnie napis na opakowaniu

"|Need a holiday?
 Transport yoursalf to a tropical island
  with the sweet scent of coconut"

Pozdrawiam 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz